Kupa, kupa i kupa


Mówi się, że dzieci to kupa szczęścia, kupa radości i że wprowadzają kupę pozytywnej energii. Jest z nimi kupa śmiechu, kupa dobrej zabawy, kupa ciuchów i kupa prania, ale przede wszystkim jest po prostu KUPA.

Nie wierzyłam dopóki nie przeżyłam tego na własnej skórze. Zanim zaszłam w ciążę zarzekałam się, że nie będę zmieniać śmierdzących pampersów bo zwymiotuję, wmawiałam wszystkim dookoła a najbardziej sobie, że jest to nie do wytrzymania, obrzydliwe i zmuszę męża, bo od czegoś on jest 😉 Ja ze swoim węchem wyczulonym prawie jak samiec pawicy grabówki 😉 nie potrafiłąm sobie wyobrazić, że przebieram te niespodzianki bez odruchu wymiotnego.

I wiecie co? Smród jest nie do wytrzymania, kupa płynąca dziesięć razy dziennie też jest nie do wytrzymania, a ciągłe stawianie przewijaka na łóżko jest męczące, jeśli trzeba to zrobić pierdylion razy dziennie, ale ktoś to musi zrobić. Co wcale nie oznacza, że jest to sama radość i tęcza błyszczy nad mą głową podczas tej czynności. Ale…

Ja, która od zawsze uważałam, że rozmowy o kupie są okropnie nieznośne, obrzydliwe, odpychające i nie na miejscu odkąd mam dziecko sama opowiedziałam je już chyba ze sto razy. Bo kiedy dwudziestoparolatek opowiada o tym jak się spierdział lub coś innego zrobił to faktycznie jest prostackie, ale teraz już wiem, że tak jak małe dzieci są słodkie, tak opowieści o przebojach pieluchowych mogą być śmieszne. Nie uraczę Was jednak żadną z nich, bo nie wiem czy takiej wylewności z mojej strony ktoś by sobie życzył… Ale żeby nie było tak śmiesznie, to dodam, że nieraz stałam z ręką zatykającą buzię, bo inaczej miałabym dwie niespodzianki do sprzątania.

A tak na poważnie: kiedy mały ssak przychodzi na świat to pierwsza kupka, tzw. smółka też musi się pojawić. Są noworodki, które natychmiast po złapaniu pierwszego oddechu czuja potrzebę zaznaczenia swojej obecności nie tylko przeraźliwym krzykiem (choć mój Rumpel nie krzyczał :D), ale także pierwszą kupką, inne czekają z tym kilka godzin, a nawet dni. Potem jest to jeden z głównych elementów dnia. Wszystko kręci się wokół cycusia lub butli, spania i kupy (siusiu oczywiście jest równie ważne). I teraz kiedy przeżyłam z moim Rumplem już kilka miesięcy rozumiem dlaczego historie o kupkach są śmieszne, ale bardziej rozumiem już dlaczego dla rodzica tak ważne jest aby dziecko załatwiało swoje potrzeby fizjologiczne bez przeszkód. I słowa „a kupka była?” są dla mnie w pełni uzasadnione. Rozumiem, bo jestem mamą. A to już inny stan świadomości!

A może Wy macie historie, którymi chcielibyście się podzielić? Śmiało, piszcie w komentarzach!

You may also like

Jeden komentarz

  • Daria
    14 marca 2015 at 16:54

    Nic co ludzkie nie jest nam obce… He he, mój Tobcik mnie naznaczył w pierwszej sekundzie swego życia…

LEAVE A COMMENT

O mnie

Zofia

Kim jestem? Hmm… Jestem tysiącem osób w jednej. Jestem kobietą, żoną, mamą, córką, wnuczką, pracownikiem, kucharką, sprzątaczką, gosposią, nianią, kochanką. Jestem sobą i jestem efektem swoich rodziców.

Zblogowani

Zblogowani