Dzień z życia Rumpla #1


Rumpel – bo jego wielmożnej mości dotyczy głównie ten blog, to oczywiście mój kochany synuś. Dziś kolejny dzień z jego życia, a ja ekscytuję się, choć chyba nie mam czym.

Ambitny mały robaczek postanowił, że większość swoich kroków milowych łaskawie pozwoli mi doświadczyć. No skoro już jestem z nim 23 godziny na dobę to on postanowił nagrodzić mnie wszystkimi swoimi nowymi sztuczkami.

Z dnia na dzień są to coraz bardziej precyzyjne i subtelne umiejętności, z dnia na dzień muszę więc być bardziej czujna żeby czegoś nie przegapić.

Mamy za sobą całą masę wspaniałych pierwszych razów, a dziś Rumpel pierwszy raz zajadał obiadek łyżeczką. Wyglądało to tak, że on miał swoją łyżeczkę, a ja swoją, w przeciwnym razie nic nie trafiłoby do buzi. Ale najważniejsze, że lubi jeść, smakuje mu i nie ma większych problemów z jedzeniem. Męczy nas tylko dieta bezbiałkowa (bezmleczna lub jeszcze inaczej eliminacyjna), ale może już niebawem okaże się, że swoboda posiłków będzie nam dana.

A wieczorem była kąpiel. To czas męski. Ja jestem wtedy zbędna. Ale pomagam jak mogę, wkradam się w ten świat radosnych plusków i chlapania i ciągnięcia siusiaka. O tak! Wszystko jest ciekawe, ważne, do zbadania i zmacania. Tatuś myje dokładnie wszystkie zakamarki, a ja tylko pytam: a umyłeś uszka, a ręce, a paluszki też? No przecież, że umył, tak z resztą jak to robił kilkadziesiąt już razy 🙂

Ostatnie chwile przed snem są jednak moje. Karmienie, przytulanie (tatuś też przytula), kołysanki i układanie do snu. A potem jeszcze tylko godzina walki, płacz, ryk, wyrzucanie smoczka, podnoszenie smoczka, płacz, przytulanie i nareszcie sen.

You may also like

LEAVE A COMMENT

O mnie

Zofia

Kim jestem? Hmm… Jestem tysiącem osób w jednej. Jestem kobietą, żoną, mamą, córką, wnuczką, pracownikiem, kucharką, sprzątaczką, gosposią, nianią, kochanką. Jestem sobą i jestem efektem swoich rodziców.

Zblogowani

Zblogowani